Powitanie
// Rozdział 2 ''Przyjazn''
''Jeden
prawdziwy przyjaciel przyczynia się bardziej do naszego szczęścia
niż tysiąc wrogów do naszego nieszczęścia''
-
Marie
von Ebner-Eschenbach
Od
tamtego pamiętnego dnia, kiedy skusiłem się na wspólne spędzenie
czasu z, do niedawna, obcą mi dziewczyną, minęły niespełna trzy
dni.
Tak,
znów jestem w tym jakże potwornym miejscu. Daiki dzisiaj wychodzi,
więc mam jakiś pretekst do spotkania się z Akirą. No bo w końcu
obiecałem jej to i nie ma w tym nic dziwnego, prawda?
-
Proszę – usłyszałem melodyjny głos po zapukaniu do sali numer
dziesięć. Dziewczyna po zobaczeniu mnie wyraźnie się zdziwiła,
ale nie trwało to długo, bo już po kilku sekundach na jej twarzy
gościł ciepły uśmiech.
-
A jednak dotrzymałeś obietnicy. Nie spodziewałam się, że tak
szybko ujrzę twoją osobę, ale cieszę się – cieszy się? To
miłe słyszeć, że ktoś cię wyczekiwał. Posłałem jej niemrawy
uśmiech, po czym usiadłem na krześle stojącym obok szpitalnego
łóżka.
-
Jak się ma twój przyjaciel?
-
Całkiem dobrze, dzisiaj wychodzi... Hej, ile tutaj jesteś? -
ciemnowłosa zaczęła rozmyślać, aż w końcu użyła palców do
pomocy.
-
Jakiś miesiąc? Coś koło tego
-
Miesiąc?!
-
Zdziwiony? Lekarze uznali, że lepiej będzie mnie tutaj przenieść.
Pełna opieka, wyżywienie, innymi słowy – luksus – to wyznanie
naprawdę mnie zszokowało, zwłaszcza, że mówiła to tak
beztrosko. W tym momencie jestem strasznie zaciekawiony jej
przypadkiem, ale chyba lepiej będzie nie wypytywać o jej chorobę.
Mogłaby uznać mnie za wścibskiego, a tego zdecydowanie nie chcę.
-
Zostańmy przyjaciółmi – patrzyła na mnie z ogromną powagą, a
jednocześnie nadzieją, jej głos był strasznie samotny i smutny.
Ja natomiast nie mogłem nic z siebie wydusić. Bo kto proponuje
przyjaźń komuś, o kim praktycznie nic się nie wie? Czułem się
trochę speszony, ale nie potrafiłem odmówić, więc kiwnąłem
głową w geście potwierdzenia. Ciemnowłosa od razu rozpromieniła
się, co wpłynęło również na mnie. Poczułem ulgę oraz pewnego
rodzaju swobodę.
-
Więc będziesz odwiedzał mnie częściej?
-
Jeśli tylko tego chcesz – odpowiedziałem na pytanie i z
zaciekawieniem patrzyłem jak zapisuje coś w notesie, który przed
chwilą został wyjęty z szuflady obok jej łóżka. Jak się
okazało, widniał tam jej numer telefonu, podarowany mi.
-
Przyjaciele wymieniają się numerami telefonu, czyż nie? -
uśmiechnąłem się, po czym schowałem kartkę do kieszeni. Wyszło
na to, że dzięki pewnemu idiocie zdobyłem przyjaciółkę?
Doprawdy niecodzienne zjawisko.
*Dwa
tygodnie później*
Codzienne
odwiedzanie Akiry po szkole stało się dla mnie codziennością.
Zawsze opowiadałem jej o tym co się dzieje na zewnątrz, o
wszystkim – niezapowiedzianych kartkówkach, każdej akcji moich
przyjaciół, czy chociażby pogodzie. Wtedy wydaje się naprawdę
szczęśliwa, .
Jak
zawsze chciałem pociągnąć klamkę pokoju przyjaciółki, ale coś,
a raczej ktoś mnie zatrzymał. Przede mną stała dwójka ludzi,
prawdopodobnie byli małżeństwem
-
Och! Ty pewnie jesteś Hayato? - usłyszałem nieco zachrypnięty
głos pięknej kobiety o piwnych oczach. Tak samo jak jej partner
uśmiechała się niezwykle serdecznie, co wywołało u mnie lekkie
zmieszanie.
-
Och, przepraszam, nawet się nie przedstawiliśmy! Jesteśmy
rodzicami Akiry. Może poszedłbyś z nami zamienić kilka słów? -
w sumie to jak dotąd nigdy ich nie spotkałem, a sama Akira nic o
nich nie mówiła. Nie, zaraz, ja praktycznie nic o niej nie wiem...
Tak czy siak, zdecydowałem pójść z jej rodzicami, państwem
Hideki, do małej, szpitalnej kawiarenki. Dobrze znałem to miejsce,
bo przynosiłem stąd różne smakołyki dla dziewczyny. Przywykłem
już do tego przeklętego miejsca.
-
Akira bardzo dużo o tobie mówi... Ba, praktycznie wszystko jest o
tobie! - jej tata mówił z lekką zazdrością, ale nie wyczułem
tam urazy, wręcz przeciwnie – ulgę.
-
Bardzo się cieszymy, że znalazła przyjaciela. To nasza jedyna,
ukochana córeczka, bardzo ją kochamy, ale... Nie poświęcamy jej
wystarczająco czasu, musimy dużo pracować... Prosimy, zaopiekuj
się nią. Ona nie ma innych przyjaciół, całe dnie spędza
samotnie przykuta do szpitalnego łóżka... - w kącikach oczu pani
Hideki zebrały się łzy, które zaraz zostały wytarte. Przyznam,
że i mnie to wzruszyło. Podziwiam Akirę. Mimo takiego losu jest
uśmiechnięta.
-
Nie muszą państwo nic więcej mówić. Akira jest moją
przyjaciółką, więc postaram się zrobić wszystko co w mojej
mocy, aby nie czuła się samotna – wyznałem.
-
Dobre z ciebie dziecko... Dziękujemy – pożegnałem się z jej
rodzicami, po czym poszedłem wykonać mój pierwotny cel. Akira jak
zwykle przywitała energicznie.
-
Spotkałem twoich rodziców – powiedziałem po zajęciu miejsca, a
jej dotychczasowy uśmiech zamienił się w zakłopotanie, tak jakby
nie chciała aby do tego doszło.
-
I... I co?
-
Akira, opowiedz mi o sobie – dziewczyna na początku uśmiechnęła
się, ale zaraz posmutniała. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest
wygodny dla niej temat, ale chcę wiedzieć.
-
N... No cóż... - zaczęła.
~
Hejka Naklejka ~
Dzisiejszy
rozdział to porażka ;_; Ale początkowe chciałam ich trochę
zapoznać, niedługo zamierzam wmieszać trochę problemów (spoiler,
lel xD).
I
jak zwykle, w pierwszym poście zapomniałam wspomnieć kiedy będą
rozdziały, przepraszam najmocniej.
Otóż
moich amatorskich wypocin możecie spodziewać się, mniej więcej,
raz w tygodniu. Konkretny dzień nieokreślony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz