18 maja 2015

Powitanie // Rozdział 1 ''Przypadek''

Powitanie // Rozdział 1 ''Przypadek''

Dobry Wieczór!
Po kilkudziesięciu godzinach pracy mogę z dumą opublikować pierwszy rozdział!
Ale najpierw wypadałoby wspomnieć kim ja właściwie jestem i o czym będzie owe opowiadanie, prawda?

Nazywam się Anani, więcej rozpisywać się nie będę, bo wszystko jest w przeznaczonej do tego zakładce (*KLIK*).

Mój skromny twór nosi tytuł ''Dosięgnąć Nieba''.
Czemu akurat tak? Sądzę, że będzie można to wywnioskować z kolejnych rozdziałów.
No dobrze, ale o czym to, do diaska, będzie?
Skupimy się tutaj głównie na losach bohaterów, a raczej ich problemach na tle przyjaźni i zapewne miłości. Taki zbiór historii życiowych w jedno opowiadanie. Coś jak te telewizyjne ''Trudne Sprawy''. Tandetne? Może i tak, ale prawdziwe. Wiele takich sytuacji ma swoje miejsce w prawdziwym życiu.
Ohh good, znów zaczęłam nie o tym, przepraszam najmocniej!

Tak, czy siak – zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zapraszam do czytania!




Szpital to jedno z tych miejsc, których wolę unikać za wszelką cenę. Zawsze źle mi się kojarzył. Zresztą kto mógłby być szczęśliwy trafiając tam? Chyba nikt.
Ale skoro tak bardzo ich nie lubię to co robię krocząc jednym z korytarzy tego jakże potwornego miejsca?
Tak się składa, że mój najlepszy przyjaciel spadł ze schodów u swojej pseudo dziewczyny. Pomijając fakt, że jest kompletnym debilem, wyjaśnijmy czemu pseudo. Daiki nigdy nie traktował żadnej na poważnie, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Wszystkie są dla niego niczym chwilowa zabawka na nudę, ciągle zmieniana i porzucana. Ale co ja będę zagłębiał się w jego życie towarzyskie? Palant spadł, nagrabił sobie, a teraz trzeba go niańczyć, o ile nie dał tego stanowiska jednej z tutejszych pielęgniarek.
Wedle kartki podarowanej mi przez jego mamę powinien być w sali przed którą właśnie stoję. 
Szesnaście.
Po wejściu do pomieszczenia ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałem białowłosego, a dziewczynę. Czyżbym miał halucynacje? A może źle odczytałem kartkę? W sumie to ta szóstka wygląda trochę jak zero...
- Przepraszam, przypadkiem pomyliłem sale - wyjaśniłem szybko, a owa istotka skierowała na mnie swoje błękitne oczy ukryte za kaskadą długich rzęs. Były jak czyste niebo, hipnotyzowały swą czystością i błogim spokojem.
- Przypadki nie istnieją, wiesz? Akurat potrzebowałam czegoś, a ty tu jesteś, więc proszę, otwórz okno - zamurowało mnie. Kto do cholery jasnej mówi tak beztroskim głosem to nieznajomego? Mimo wszystko zrobiłem tak jak prosiła, wpuściłem do dusznego jak dotąd pomieszczenia trochę rześkiego powietrza. Czy nikt tutaj nie dba o potrzeby chorych? Mamy środek maja, nadchodzą upały i trzeba się dusić na szpitalnym łóżku. Właściwie to czemu ona tu jest? Wygląda na kompletnie zdrową, żadnego zadrapania, a na dodatek ten zadziorny uśmieszek.
- Dziękuję - skomentowała. W tym momencie powinienem wyjść, ale jakaś część mnie kazała zostać i zainicjować rozmowę.
- Czemu tutaj jesteś? Nie wyglądasz na chorą - świetnie Hayato, właśnie palnąłeś najlepszy możliwy tekst. Co jeśli to nie jest wygodny temat? A dla kogo by był? Rozmowa o jego dolegliwościach. Nie zdziwię się jeśli zaraz każe mi wyjść albo coś. W końcu to nie ja jestem od dziewczyn, powinienem był skonsultować się ze specjalistą w tej dziedzinie.
To miał być komplement? - usłyszałem jej śmiech. Rany, wyszedłem na idiotę...
- W sumie to miłe, że nie przypominam chorej. Jesteś może głodny? - co? Ja tu przeżywam załamanie a ona wyskakuje z czymś takim? Co mam jej na to odpowiedzieć? Chyba nawet nie muszę. Z białej szuflady wyciągnęła paczkę paluszków i po wpakowaniu sobie kilku do buzi wyciągnęła je w moją stronę. Zawsze uważałem je za dobrą przekąskę, więc czemu by nie wziąć kilku? Może nie ma jakiś ukrytych motywów i mnie nie otruje nimi. Ale kto by trzymał truciznę w szpitalu, chyba tylko chorzy na umyśle. Dobrze, że nikt z moich znajomych tego nie widzi.
- Akira – dziewczyna wyciągnęła w moją stronę bladą dłoń, którą uścisnąłem, po czym również przedstawiłem się.
- Wspominałeś coś o pomyleniu sal, o co chodziło? Do kogo chciałeś iść? - ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale jest też źródłem informacji.
- Chciałem odwiedzić mojego przyjaciela – poinformowałem, a Akira klasnęła w dłonie co wywołało u mnie niemałe zaskoczenie.
- Tak myślałam. Gdyby to był ktoś z rodziny, albo dziewczyna zapewne spieszyłbyś się, a ty właśnie jesz paluszki z obcą ci dziewczyną – jest mądra, trzeba przyznać. Nie chciałem tego komentować, więc zwyczajnie kiwnąłem potwierdzająco głową, po czym sprawdziłem godzinę w telefonie.
- Chyba będę się już zbierał, do następnego, Akiro – stwierdziłem, bo przecież nie przyszedłem do tego miejsca na poznawanie nowych ludzi, tylko do pewnego głupka. Choć szczerze wolałbym to, niż wysłuchiwanie jego narzekań na temat, jakie to życie jest niesprawiedliwe.
- Odwiedź mnie jeszcze. Raczej nie prędko rozstanę się z tą salą – zatrzymał mnie jej delikatny głos gdy praktycznie miałem już pociągać za metalową klamkę.

- Jasne, czemu nie – odpowiedziałem, po czym machnąłem ręką na pożegnanie i wyszedłem. Stałem jeszcze przez chwilę pod jej drzwiami, ale po krótkim namyśleniu udałem się do mojego właściwego celu. Sala numer dziesięć tym razem okazała się tą prawdziwą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz