Powitanie
// Rozdział 1 ''Przypadek''
Dobry
Wieczór!
Po
kilkudziesięciu godzinach pracy mogę z dumą opublikować pierwszy
rozdział!
Ale
najpierw wypadałoby wspomnieć kim ja właściwie jestem i o czym
będzie owe opowiadanie, prawda?
Nazywam
się Anani, więcej rozpisywać się nie będę, bo wszystko jest w
przeznaczonej do tego zakładce (*KLIK*).
Mój
skromny twór nosi tytuł ''Dosięgnąć Nieba''.
Czemu
akurat tak? Sądzę, że będzie można to wywnioskować z kolejnych
rozdziałów.
No
dobrze, ale o czym to, do diaska, będzie?
Skupimy
się tutaj głównie na losach bohaterów, a raczej ich problemach na
tle przyjaźni i zapewne miłości. Taki zbiór historii życiowych w
jedno opowiadanie. Coś jak te telewizyjne ''Trudne Sprawy''.
Tandetne? Może i tak, ale prawdziwe. Wiele takich sytuacji ma swoje
miejsce w prawdziwym życiu.
Ohh
good, znów zaczęłam nie o tym, przepraszam najmocniej!
Tak,
czy siak – zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zapraszam
do czytania!
Szpital
to jedno z tych miejsc, których wolę unikać za wszelką cenę.
Zawsze źle mi się kojarzył. Zresztą kto mógłby być szczęśliwy
trafiając tam? Chyba nikt.
Ale
skoro tak bardzo ich nie lubię to co robię krocząc jednym z
korytarzy tego jakże potwornego miejsca?
Tak
się składa, że mój najlepszy przyjaciel spadł ze schodów u
swojej pseudo dziewczyny. Pomijając fakt, że jest kompletnym
debilem, wyjaśnijmy czemu pseudo. Daiki nigdy nie traktował żadnej
na poważnie, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Wszystkie są
dla niego niczym chwilowa zabawka na nudę, ciągle zmieniana i
porzucana. Ale co ja będę zagłębiał się w jego życie
towarzyskie? Palant spadł, nagrabił sobie, a teraz trzeba go
niańczyć, o ile nie dał tego stanowiska jednej z tutejszych
pielęgniarek.
Wedle
kartki podarowanej mi przez jego mamę powinien być w sali przed
którą właśnie stoję.
Szesnaście.
Po
wejściu do pomieszczenia ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałem
białowłosego, a dziewczynę. Czyżbym miał halucynacje? A może
źle odczytałem kartkę? W sumie to ta szóstka wygląda trochę jak
zero...
-
Przepraszam, przypadkiem pomyliłem sale - wyjaśniłem szybko, a owa
istotka skierowała na mnie swoje błękitne oczy ukryte za kaskadą
długich rzęs. Były jak czyste niebo, hipnotyzowały swą
czystością i błogim spokojem.
-
Przypadki nie istnieją, wiesz? Akurat potrzebowałam czegoś, a ty
tu jesteś, więc proszę, otwórz okno - zamurowało mnie. Kto do
cholery jasnej mówi tak beztroskim głosem to nieznajomego? Mimo
wszystko zrobiłem tak jak prosiła, wpuściłem do dusznego jak
dotąd pomieszczenia trochę rześkiego powietrza. Czy nikt tutaj nie
dba o potrzeby chorych? Mamy środek maja, nadchodzą upały i trzeba
się dusić na szpitalnym łóżku. Właściwie to czemu ona tu jest?
Wygląda na kompletnie zdrową, żadnego zadrapania, a na dodatek ten
zadziorny uśmieszek.
-
Dziękuję - skomentowała. W tym momencie powinienem wyjść, ale
jakaś część mnie kazała zostać i zainicjować rozmowę.
-
Czemu tutaj jesteś? Nie wyglądasz na chorą - świetnie Hayato,
właśnie palnąłeś najlepszy możliwy tekst. Co jeśli to nie jest
wygodny temat? A dla kogo by był? Rozmowa o jego dolegliwościach.
Nie zdziwię się jeśli zaraz każe mi wyjść albo coś. W końcu
to nie ja jestem od dziewczyn, powinienem był skonsultować się ze
specjalistą w tej dziedzinie.
To
miał być komplement? - usłyszałem jej śmiech. Rany, wyszedłem
na idiotę...
-
W sumie to miłe, że nie przypominam chorej. Jesteś może głodny?
- co? Ja tu przeżywam załamanie a ona wyskakuje z czymś takim? Co
mam jej na to odpowiedzieć? Chyba nawet nie muszę. Z białej
szuflady wyciągnęła paczkę paluszków i po wpakowaniu sobie kilku
do buzi wyciągnęła je w moją stronę. Zawsze uważałem je za
dobrą przekąskę, więc czemu by nie wziąć kilku? Może nie ma
jakiś ukrytych motywów i mnie nie otruje nimi. Ale kto by trzymał
truciznę w szpitalu, chyba tylko chorzy na umyśle. Dobrze, że nikt
z moich znajomych tego nie widzi.
-
Akira – dziewczyna wyciągnęła w moją stronę bladą dłoń,
którą uścisnąłem, po czym również przedstawiłem się.
-
Wspominałeś coś o pomyleniu sal, o co chodziło? Do kogo chciałeś
iść? - ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale jest też
źródłem informacji.
-
Chciałem odwiedzić mojego przyjaciela – poinformowałem, a Akira
klasnęła w dłonie co wywołało u mnie niemałe zaskoczenie.
-
Tak myślałam. Gdyby to był ktoś z rodziny, albo dziewczyna
zapewne spieszyłbyś się, a ty właśnie jesz paluszki z obcą ci
dziewczyną – jest mądra, trzeba przyznać. Nie chciałem tego
komentować, więc zwyczajnie kiwnąłem potwierdzająco głową, po
czym sprawdziłem godzinę w telefonie.
-
Chyba będę się już zbierał, do następnego, Akiro –
stwierdziłem, bo przecież nie przyszedłem do tego miejsca na
poznawanie nowych ludzi, tylko do pewnego głupka. Choć szczerze
wolałbym to, niż wysłuchiwanie jego narzekań na temat, jakie to
życie jest niesprawiedliwe.
-
Odwiedź mnie jeszcze. Raczej nie prędko rozstanę się z tą salą
– zatrzymał mnie jej delikatny głos gdy praktycznie miałem już
pociągać za metalową klamkę.
-
Jasne, czemu nie – odpowiedziałem, po czym machnąłem ręką na
pożegnanie i wyszedłem. Stałem jeszcze przez chwilę pod jej
drzwiami, ale po krótkim namyśleniu udałem się do mojego
właściwego celu. Sala numer dziesięć tym razem okazała się tą
prawdziwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz