12 czerwca 2015

Ogłoszenie Parafialne

Zawieszam bloga do odwołania z powodów osobistych.
Wrócę, ale z nowym opowiadaniem, (choć i tak nikogo to nie obchodzi T^T)
Nie chcę się rozpisywać, dlatego już kończę moje powiadomienie.

31 maja 2015

Powitanie // Rozdział 2 ''Przyjazn''

Powitanie // Rozdział 2 ''Przyjazn''

''Jeden prawdziwy przyjaciel przyczynia się bardziej do naszego szczęścia niż tysiąc wrogów do naszego nieszczęścia'' - Marie von Ebner-Eschenbach


Od tamtego pamiętnego dnia, kiedy skusiłem się na wspólne spędzenie czasu z, do niedawna, obcą mi dziewczyną, minęły niespełna trzy dni.
Tak, znów jestem w tym jakże potwornym miejscu. Daiki dzisiaj wychodzi, więc mam jakiś pretekst do spotkania się z Akirą. No bo w końcu obiecałem jej to i nie ma w tym nic dziwnego, prawda?
- Proszę – usłyszałem melodyjny głos po zapukaniu do sali numer dziesięć. Dziewczyna po zobaczeniu mnie wyraźnie się zdziwiła, ale nie trwało to długo, bo już po kilku sekundach na jej twarzy gościł ciepły uśmiech.
- A jednak dotrzymałeś obietnicy. Nie spodziewałam się, że tak szybko ujrzę twoją osobę, ale cieszę się – cieszy się? To miłe słyszeć, że ktoś cię wyczekiwał. Posłałem jej niemrawy uśmiech, po czym usiadłem na krześle stojącym obok szpitalnego łóżka.
- Jak się ma twój przyjaciel?
- Całkiem dobrze, dzisiaj wychodzi... Hej, ile tutaj jesteś? - ciemnowłosa zaczęła rozmyślać, aż w końcu użyła palców do pomocy.
- Jakiś miesiąc? Coś koło tego
- Miesiąc?!
- Zdziwiony? Lekarze uznali, że lepiej będzie mnie tutaj przenieść. Pełna opieka, wyżywienie, innymi słowy – luksus – to wyznanie naprawdę mnie zszokowało, zwłaszcza, że mówiła to tak beztrosko. W tym momencie jestem strasznie zaciekawiony jej przypadkiem, ale chyba lepiej będzie nie wypytywać o jej chorobę. Mogłaby uznać mnie za wścibskiego, a tego zdecydowanie nie chcę.
    - Zostańmy przyjaciółmi – patrzyła na mnie z ogromną powagą, a jednocześnie nadzieją, jej głos był strasznie samotny i smutny. Ja natomiast nie mogłem nic z siebie wydusić. Bo kto proponuje przyjaźń komuś, o kim praktycznie nic się nie wie? Czułem się trochę speszony, ale nie potrafiłem odmówić, więc kiwnąłem głową w geście potwierdzenia. Ciemnowłosa od razu rozpromieniła się, co wpłynęło również na mnie. Poczułem ulgę oraz pewnego rodzaju swobodę.
- Więc będziesz odwiedzał mnie częściej?
- Jeśli tylko tego chcesz – odpowiedziałem na pytanie i z zaciekawieniem patrzyłem jak zapisuje coś w notesie, który przed chwilą został wyjęty z szuflady obok jej łóżka. Jak się okazało, widniał tam jej numer telefonu, podarowany mi.
    - Przyjaciele wymieniają się numerami telefonu, czyż nie? - uśmiechnąłem się, po czym schowałem kartkę do kieszeni. Wyszło na to, że dzięki pewnemu idiocie zdobyłem przyjaciółkę? Doprawdy niecodzienne zjawisko.
*Dwa tygodnie później*

Codzienne odwiedzanie Akiry po szkole stało się dla mnie codziennością. Zawsze opowiadałem jej o tym co się dzieje na zewnątrz, o wszystkim – niezapowiedzianych kartkówkach, każdej akcji moich przyjaciół, czy chociażby pogodzie. Wtedy wydaje się naprawdę szczęśliwa, .
Jak zawsze chciałem pociągnąć klamkę pokoju przyjaciółki, ale coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał. Przede mną stała dwójka ludzi, prawdopodobnie byli małżeństwem
- Och! Ty pewnie jesteś Hayato? - usłyszałem nieco zachrypnięty głos pięknej kobiety o piwnych oczach. Tak samo jak jej partner uśmiechała się niezwykle serdecznie, co wywołało u mnie lekkie zmieszanie.
- Och, przepraszam, nawet się nie przedstawiliśmy! Jesteśmy rodzicami Akiry. Może poszedłbyś z nami zamienić kilka słów? - w sumie to jak dotąd nigdy ich nie spotkałem, a sama Akira nic o nich nie mówiła. Nie, zaraz, ja praktycznie nic o niej nie wiem... Tak czy siak, zdecydowałem pójść z jej rodzicami, państwem Hideki, do małej, szpitalnej kawiarenki. Dobrze znałem to miejsce, bo przynosiłem stąd różne smakołyki dla dziewczyny. Przywykłem już do tego przeklętego miejsca.
- Akira bardzo dużo o tobie mówi... Ba, praktycznie wszystko jest o tobie! - jej tata mówił z lekką zazdrością, ale nie wyczułem tam urazy, wręcz przeciwnie – ulgę.
- Bardzo się cieszymy, że znalazła przyjaciela. To nasza jedyna, ukochana córeczka, bardzo ją kochamy, ale... Nie poświęcamy jej wystarczająco czasu, musimy dużo pracować... Prosimy, zaopiekuj się nią. Ona nie ma innych przyjaciół, całe dnie spędza samotnie przykuta do szpitalnego łóżka... - w kącikach oczu pani Hideki zebrały się łzy, które zaraz zostały wytarte. Przyznam, że i mnie to wzruszyło. Podziwiam Akirę. Mimo takiego losu jest uśmiechnięta.
- Nie muszą państwo nic więcej mówić. Akira jest moją przyjaciółką, więc postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy, aby nie czuła się samotna – wyznałem.
- Dobre z ciebie dziecko... Dziękujemy – pożegnałem się z jej rodzicami, po czym poszedłem wykonać mój pierwotny cel. Akira jak zwykle przywitała energicznie.
- Spotkałem twoich rodziców – powiedziałem po zajęciu miejsca, a jej dotychczasowy uśmiech zamienił się w zakłopotanie, tak jakby nie chciała aby do tego doszło.
- I... I co?
- Akira, opowiedz mi o sobie – dziewczyna na początku uśmiechnęła się, ale zaraz posmutniała. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest wygodny dla niej temat, ale chcę wiedzieć.
- N... No cóż... - zaczęła.




~ Hejka Naklejka ~
Dzisiejszy rozdział to porażka ;_; Ale początkowe chciałam ich trochę zapoznać, niedługo zamierzam wmieszać trochę problemów (spoiler, lel xD).

I jak zwykle, w pierwszym poście zapomniałam wspomnieć kiedy będą rozdziały, przepraszam najmocniej.
Otóż moich amatorskich wypocin możecie spodziewać się, mniej więcej, raz w tygodniu. Konkretny dzień nieokreślony.

18 maja 2015

Powitanie // Rozdział 1 ''Przypadek''

Powitanie // Rozdział 1 ''Przypadek''

Dobry Wieczór!
Po kilkudziesięciu godzinach pracy mogę z dumą opublikować pierwszy rozdział!
Ale najpierw wypadałoby wspomnieć kim ja właściwie jestem i o czym będzie owe opowiadanie, prawda?

Nazywam się Anani, więcej rozpisywać się nie będę, bo wszystko jest w przeznaczonej do tego zakładce (*KLIK*).

Mój skromny twór nosi tytuł ''Dosięgnąć Nieba''.
Czemu akurat tak? Sądzę, że będzie można to wywnioskować z kolejnych rozdziałów.
No dobrze, ale o czym to, do diaska, będzie?
Skupimy się tutaj głównie na losach bohaterów, a raczej ich problemach na tle przyjaźni i zapewne miłości. Taki zbiór historii życiowych w jedno opowiadanie. Coś jak te telewizyjne ''Trudne Sprawy''. Tandetne? Może i tak, ale prawdziwe. Wiele takich sytuacji ma swoje miejsce w prawdziwym życiu.
Ohh good, znów zaczęłam nie o tym, przepraszam najmocniej!

Tak, czy siak – zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zapraszam do czytania!




Szpital to jedno z tych miejsc, których wolę unikać za wszelką cenę. Zawsze źle mi się kojarzył. Zresztą kto mógłby być szczęśliwy trafiając tam? Chyba nikt.
Ale skoro tak bardzo ich nie lubię to co robię krocząc jednym z korytarzy tego jakże potwornego miejsca?
Tak się składa, że mój najlepszy przyjaciel spadł ze schodów u swojej pseudo dziewczyny. Pomijając fakt, że jest kompletnym debilem, wyjaśnijmy czemu pseudo. Daiki nigdy nie traktował żadnej na poważnie, a bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Wszystkie są dla niego niczym chwilowa zabawka na nudę, ciągle zmieniana i porzucana. Ale co ja będę zagłębiał się w jego życie towarzyskie? Palant spadł, nagrabił sobie, a teraz trzeba go niańczyć, o ile nie dał tego stanowiska jednej z tutejszych pielęgniarek.
Wedle kartki podarowanej mi przez jego mamę powinien być w sali przed którą właśnie stoję. 
Szesnaście.
Po wejściu do pomieszczenia ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałem białowłosego, a dziewczynę. Czyżbym miał halucynacje? A może źle odczytałem kartkę? W sumie to ta szóstka wygląda trochę jak zero...
- Przepraszam, przypadkiem pomyliłem sale - wyjaśniłem szybko, a owa istotka skierowała na mnie swoje błękitne oczy ukryte za kaskadą długich rzęs. Były jak czyste niebo, hipnotyzowały swą czystością i błogim spokojem.
- Przypadki nie istnieją, wiesz? Akurat potrzebowałam czegoś, a ty tu jesteś, więc proszę, otwórz okno - zamurowało mnie. Kto do cholery jasnej mówi tak beztroskim głosem to nieznajomego? Mimo wszystko zrobiłem tak jak prosiła, wpuściłem do dusznego jak dotąd pomieszczenia trochę rześkiego powietrza. Czy nikt tutaj nie dba o potrzeby chorych? Mamy środek maja, nadchodzą upały i trzeba się dusić na szpitalnym łóżku. Właściwie to czemu ona tu jest? Wygląda na kompletnie zdrową, żadnego zadrapania, a na dodatek ten zadziorny uśmieszek.
- Dziękuję - skomentowała. W tym momencie powinienem wyjść, ale jakaś część mnie kazała zostać i zainicjować rozmowę.
- Czemu tutaj jesteś? Nie wyglądasz na chorą - świetnie Hayato, właśnie palnąłeś najlepszy możliwy tekst. Co jeśli to nie jest wygodny temat? A dla kogo by był? Rozmowa o jego dolegliwościach. Nie zdziwię się jeśli zaraz każe mi wyjść albo coś. W końcu to nie ja jestem od dziewczyn, powinienem był skonsultować się ze specjalistą w tej dziedzinie.
To miał być komplement? - usłyszałem jej śmiech. Rany, wyszedłem na idiotę...
- W sumie to miłe, że nie przypominam chorej. Jesteś może głodny? - co? Ja tu przeżywam załamanie a ona wyskakuje z czymś takim? Co mam jej na to odpowiedzieć? Chyba nawet nie muszę. Z białej szuflady wyciągnęła paczkę paluszków i po wpakowaniu sobie kilku do buzi wyciągnęła je w moją stronę. Zawsze uważałem je za dobrą przekąskę, więc czemu by nie wziąć kilku? Może nie ma jakiś ukrytych motywów i mnie nie otruje nimi. Ale kto by trzymał truciznę w szpitalu, chyba tylko chorzy na umyśle. Dobrze, że nikt z moich znajomych tego nie widzi.
- Akira – dziewczyna wyciągnęła w moją stronę bladą dłoń, którą uścisnąłem, po czym również przedstawiłem się.
- Wspominałeś coś o pomyleniu sal, o co chodziło? Do kogo chciałeś iść? - ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale jest też źródłem informacji.
- Chciałem odwiedzić mojego przyjaciela – poinformowałem, a Akira klasnęła w dłonie co wywołało u mnie niemałe zaskoczenie.
- Tak myślałam. Gdyby to był ktoś z rodziny, albo dziewczyna zapewne spieszyłbyś się, a ty właśnie jesz paluszki z obcą ci dziewczyną – jest mądra, trzeba przyznać. Nie chciałem tego komentować, więc zwyczajnie kiwnąłem potwierdzająco głową, po czym sprawdziłem godzinę w telefonie.
- Chyba będę się już zbierał, do następnego, Akiro – stwierdziłem, bo przecież nie przyszedłem do tego miejsca na poznawanie nowych ludzi, tylko do pewnego głupka. Choć szczerze wolałbym to, niż wysłuchiwanie jego narzekań na temat, jakie to życie jest niesprawiedliwe.
- Odwiedź mnie jeszcze. Raczej nie prędko rozstanę się z tą salą – zatrzymał mnie jej delikatny głos gdy praktycznie miałem już pociągać za metalową klamkę.

- Jasne, czemu nie – odpowiedziałem, po czym machnąłem ręką na pożegnanie i wyszedłem. Stałem jeszcze przez chwilę pod jej drzwiami, ale po krótkim namyśleniu udałem się do mojego właściwego celu. Sala numer dziesięć tym razem okazała się tą prawdziwą.